NOWALIJKI TO ZDROWE CZY SZKODLIWE WARZYWA?


Nowalijki to określenie warzyw, które pojawiają się na straganach lub w warzywniakach wczesną wiosną. Przeważnie dotyczy to rzodkiewek, marchwi, sałaty, pomidorów, ogórków czy szczypiorku. Czym tak naprawdę różnią się nowalijki od warzyw dostępnych w sezonie? W tym przypadku kluczowa okazuje się metoda uprawy.

Nowalijki są uprawiane w szklarniach, co oznacza, że mają niewielki dostęp do słońca, a nawet ziemi. Warzywa, które są pozbawione naturalnych warunków są mało dorodne i nie kuszą swoim wyglądem potencjalnych klientów. 

Hodowcy warzyw bez namysłu nawożą swoje uprawy wykorzystując do tego toksyczne roztwory, co pozwala im osiągnąć urodziwe plony. Niestety cały proces jest bardzo szkodliwy dla organizmu ludzkiego. Warzywa są dotknięte przez azot, który w roślinach przekształca się w azotany, te natomiast w przewodzie pokarmowym człowieka przeobrażają się w azotyny - niebezpieczne związki, które przyczyniają się do powstania rakotwórczej nitrozoaminy. Często producenci narażają nowalijki na dodatkowy kontakt z pestycydami.

Interesujący jest fakt, że młode warzywa pomimo zawartości niebezpiecznych „ulepszaczy” mają zachowane wartości odżywcze. Od warzyw rosnących w ziemi i na słońcu różnią się zawartością witaminy C - nowalijki mają zmniejszoną ilość o połowę.

Cały problem tkwi w ilości wchłoniętego nawozu przez warzywa. Niestety, ale zielenina nie wyciąga z ziemi szkodliwego azotu na tyle ile go potrzebuje. Pobiera wszystkie ilości do których ma dostęp, a nadmiar magazynuje zazwyczaj w korzeniach oraz liściach. Dlatego od marca do czerwca (standardowy okres dostępnych warzyw szklarniowych) lepiej sięgać po pomidory lub ogórki niż rzodkiewkę, która magazynuje w swoim korzeniu bardzo duże ilości niebezpiecznych substancji.

Jakie mogą być skutki uboczne spożywania nowalijek? Na szczęście nasz organizm wydala tak niezdrowe związki jak azotany wraz z moczem, jednak mimo wszystko nowalijki powinny być spożywane okazjonalnie i nie można ich traktować jako głównych składników codziennej diety. 

Chociaż nie mówi się o ciężkich przypadkach, Światowa Organizacja Zdrowia w jednym ze swoich raportów szczegółowo opisała szkodliwy wpływ azotanów i azotynów na ludzki organizm. W USA latach 1945-1986 odnotowano ponad 2 tysiące przypadków wystąpienia sinicy u niemowląt. Dzieci wyglądały na zdrowe jednak w okolicach ust, rąk i stóp pojawiły się niebieskie przebarwienia, stąd tą przypadłością określa się syndromem „blue baby”.

Noworodki mogły mieć problemy z oddychaniem, były narażone na częste biegunki i wymioty, były bardziej senne. W niektórych przypadkach dochodziło do utraty przytomności i drgawek. Światowa Organizacja Zdrowia alarmuje, że gromadzone w organizmie azotyny mogą doprowadzić nawet do śmierci i chociaż za przyczynę „blue baby” uznano zatrutą szkodliwymi substancjami wodę, całe zajście stało się impulsem do zbadania ilości azotanów zgromadzonych w żywności. Wysoki poziom azotynów u dorosłego człowieka może doprowadzić do wrzodów lub przewlekłego zapalenia żołądka.

Oczywiste jest, że po zakończonej zimie mamy dość jedzenia kiszonej kapusty czy kwaśnych ogórków, ale jeśli już decydujemy się na sięganie po zdrowe warzywa, które wyglądem przypominają te prosto z działki, wybierajmy te małych rozmiarów. Olbrzymy świadczą o dużej ilości szkodliwych substancji i z naturalnością nie mają nic wspólnego. Nie warto kupować sałaty czy wspomnianej już rzodkiewki, która jest niebezpiecznym związkiem chemicznym podanym na talerzu. 

 



Copyright 2024 Dietetykpro - wszelkie prawa zastrzeżone

Code & Design by

Strona wykorzystuje cookie

Strona dietetykpro.pl korzysta z ciasteczek w celu realizacji usług oraz dopasowania komunikacji do zainteresowań użytkownika. Korzystając z niej akceptujesz Politykę Prywatności